Wprowadzone w sierpniu zeszłego roku przepisy o elastycznym czasie pracy wywoływały spore kontrowersje. Duże obawy budziły zwłaszcza wśród związkowców i szeregowych pracowników. Okazuje się, że do tej pory z tego dobrowolnego rozwiązania skorzystało niewielu polskich przedsiębiorców. Dane Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) podają liczbę 707 firm, które zdecydowały się na taki system pracy.

Zdaniem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej trudno mówić o jakichś nadużyciach nowych przepisów wobec pracowników przy tak małej ilości chętnych do ich zastosowania. Z tej możliwości korzystają głównie firmy, które naprawdę tego rozwiązania potrzebują – bez niego prawdopodobnie musiałaby ograniczyć zatrudnienie, zmniejszyć pensje, a nawet mieć przed sobą widmo bankructwa. Jak wynika z raportu PIP elastyczny czas pracy spodobał się najbardziej przedsiębiorcom z Katowic, Rzeszowa, Krakowa i Olsztyna.

Każdy pracodawca, który zamierza uelastycznić czas pracy w swojej firmie, powinien jednak pamiętać, że w myśl nowych przepisów nie może tego zrobić bez zgody związków zawodowych, a w razie ich braku oddelegowanych przedstawicieli pracowników. Ma stanowić to wentyl bezpieczeństwa wobec praw pracowniczych, które przybierają inną postać w przypadku przyjęcia elastycznego czasu pracy przez dane przedsiębiorstwo.